Strona główna › Forums › Sprzęt › Wymiana bateryjki w PowerBookuG4
Czas w moim PowerBooku G4 po każdym zabootowaniu jest ustawiony na godzinę 0:00.00 i data na 1. stycznia 1978 roku. Wobec tego zapewne bateryjka już nie żyje. Czy ktoś już coś takiego wymieniał? Czy to jest ta bateria PRAM? Jeżeli tak to tutaj widzę, że ona jest przylutowana i wymiana jest raczej trudna dla kogoś kto w promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie zna żadnego właściwiela lutownicy. 🙁
Dzieje się tak tylko przy wyjętej baterji głównej i odpiętym zasilaczu ?
Ja chyba jestem przemęczony. 🙂 Dla testu wywaliłem z WBStartup skrypt wywołujący SetClockNTP, ustawiłem w preferencjach datę i czas, zrobiłem Save i Use i wyłączyłem na kilka minut maszynę. Po włączeniu czas był… poprawny. Byłem przekonany, że SetClockNTP ustawia datę i czas tak samo jakbym to zrobił w preferencjach. No i wtedy zauważyłem, że przy wywołaniu SetClockNTP nie miałem parametry SAVE. To chyba o to chodzi, nie? 🙂
Jest to logiczne, jednak zastanawiające jest że zawsze? data ustawiona była na 1 stycznia. gdyby było to np. 4 stycznia czy tam +czas od włączenia PowerBook-a po wyjęciu z paczki to bym nie miał wątpliwości. Chyba że jest tak, że jak po rozładowaniu/resecie zegara jak się nie zrobi choć raz SAVE to przy każdym uruchomieniu komputera zegar startuje od fabrycznego ustawienia początku. 🙂
Warto też spróbować podładować baterię PRAM. W tym celu wyjmij zwykłą baterię z PowerBooka, podłącz zasilanie i zostaw sprzęt tak na 3-4h.
Nie wiedziałem, że bateryjka PRAM w jakikolwiek sposób się ładuje. Pierwszy raz o tym słyszę. Na pewno dzisiaj tak zrobię. Dzięki za informację.
W większości PowerBooków to jest akumulatorek. Inna sprawa, że jeżeli już jest całkiem „sztywny” to ładowanie nic mu już nie pomoże.
Nie prawda jest to, lutowanie jest zbędne, ja wymieniałem całego tego pipsztaka przyklejonego do napędu. Chociaż rozbieranie pałerbuka samo w sobie jest katorgą.
To fakt, nie jest to przyjemne. Rozbieranie MacBooka wspominam jednak troche lepiej. Na szczęście nie planuję więcej otwierać PowerBooka. Mam nadzieję, że on też nie planuje się zepsuć. 🙂
Bez jaj. Jedyna rzecz, przy której trzeba się wysilić to wyjęcie matrycy LCD z górnej połówki obudowy. Na szczęście to trzeba robić tylko przy wymianie matrycy, lampy albo kabelka łączączego matrycę z płytą. No ewentualnie jeszcze odklejenie radiatora od chipów…
Bez jaj. Jedyna rzecz, przy której trzeba się wysilić to wyjęcie matrycy LCD z górnej połówki obudowy. Na szczęście to trzeba robić tylko przy wymianie matrycy, lampy albo kabelka łączączego matrycę z płytą. No ewentualnie jeszcze odklejenie radiatora od chipów…
Oj z jajami z jajami, acera byle jakiego rozbiera się usuwając pińć śrub na krzyż, a w tym czymś śrub jest pińcet w co najmniej 6 rodzajach, do tego trza być mistrzem w metaloplastyce jak się jakiś uderzony egzemplarz trafi:). Pewnie że da się zrobić, mój jest składany już w sumie chyba z 4 sztuk, ale przyjemne toto /praca przy pb/ nie jest.
To, że w applowych sprzętach jest dużo śrubek, wszystko upchnięte, zwarta aluminiowa obudowa to akurat bardzo dobrze. Nic nie skrzypi, nie ugina się, sprzęt jest mały, wygodny. Jednak jak trzeba coś tam pogrzebać to faktycznie jest znacznie więcej roboty i nie da się tego robić z dwojgiem małych dzieci na kolanach. 😀 Raczej przydaje się spokój, dobra lampka, i obok odpalony ifixit.com z odpowiednim poradnikiem. 🙂
Copyright 2014 - Wszelkie prawa zastrzeżone MorphOS.pl