Grzegorz ‘Krashan’ Kraszewski udostępnił dzisiaj aktualizację swojego flagowego produktu DigiBoostera 3. Program w końcu doczekał się polskiej lokalizacji (a także francuskiej) oraz oczekiwanej przez wielu funkcji importu modułów Protrackera, także tych wielokanałowych. Co więcej autor zaznacza, że opcja importu działa o wiele lepiej niż w poprzedniej wersji DigiBoosterPro. Mało “rozgarniętych” muzyków ucieszy zapewne opcja autozapisu modułu, która pozwala także określić ilość ostatnio zapisanych wersji. Poza wspomnianymi nowościami udostępniono także operacje na blokach w edytorze patternów. Aktualizacja z wersji 3.0 do wersji 3.1 jest darmowa. Użytkownicy którzy zakupili wersję elektroniczną mogą pobrać ją ze swojego konta w http://www.amigashop.org. Szczęśliwi posiadacze wersji CD proszeni są o napisanie maila na adres [email protected] (każdy posiadacz DigiBoostera powinien otrzymać stosownego maila z instrukcjami).
Zamieszczone przez: pampers, 6 komentarzy
Komentarze:
Fajnie, że po polsku.
Dla mnie niektóre programy są “używalne” tylko po angielsku. Ostatnio staram się używać polskiej wersji Photoshopa, ni cholery nie kumam co gdzie jest 😉
pampers,
Tu się zgodzę. Pomimo tego, że mój taki “ludzki” angielski jest dosyć średni to MorphOSa i OSXa używam tylko po angielsku. iOSa mam po polsku ale to z pewnych względów. Normalnie używałbym go też po angielsku. Polskie teksty w systemie operacyjnym są dla mnie zbyt długie, opisowe i często znacznie mniej zrozumiałe. Czułbym się jakbym pisał kod w “polskim Logo” (było coś takiego, uffff). Z Photoshopem też tak miałem. Raz musiałem go użyć po polsku i dałem radę tylko dzięki temu, że pamiętałem wzrokowo gdzie która opcja była w menu. Ich nazwy/tytuły nic mi nie mówiły. Cały czas w głowie konwertowałem sobie znane angielskie teksty do polskich. Zastanawiałem się jak np. mogli nazwać “Canvas size”, jak przetłumaczono “Flatten image”, itd… Gdybym go od początku używał po polsku to pewnie byłoby odwrotnie. 🙂 Ale generalnie staram się nie używać poslkiego języka (za wyjątkiem tego nieszczęsnego iOSa).
Wiem, że ynglisz jest bardziej uniwersalny, ale jak się nie wie nawet co dana funkcja robi (nawet gdy jest po polsku), to po ynglisz tym bardziej :). Co do Adobe to faktycznie lepiej się uczyć obsługi w ynglisz, wtedy łatwiej, bo raz mają a raz nie w polskiej wersji firmy. Gdybyśmy się dorobili Adobe cs3 lub 4 to byłby numer :).
Można zawsze użyć wersji CS4 na OSX jeżeli ma się dualboota, to ostatnia jaka jest dostępna na OSX z obsługą PowerPC. Ja jednak skorzystałem z wersji PC i abonamentu, zamiast jednorazowo wywalać kupę kasy.
Na szczęście wystarczy nie zainstalować polskich lokali do programu (albo je skasować, jeżeli już się zainstalowały) i DigiBooster 3 będzie nadal po angielsku. W następnej wersji przetłumaczę też instrukcję, może będzie z tego większy pożytek.